17 czerwca 2014

DREWNIANE CUDA

 

Drewniane zabawki są moimi ulubieńcami 
wśród zabawek Morelka. 
Czy warto je kupować, a jeśli tak, 
to które z nich najczęściej podobają się dzieciom, 
o tym postaram się krótko napisać.






Długo zbierałam się do tego wpisu z dwóch powodów. 

  • Po pierwsze: drewniane zabawki są moimi ulubionymi i mam ich upatrzonych mnóstwo. Morelek również ma ich sporo, tak więc ciężko mi było zebrać wszystkie do opisania.

  • Po drugie: chciałam najpierw przetestować je na Morelku, a to trochę trwało.

Oczywiście nie wszystkie proponowane zabawki mamy w domu. Przedstawię wam więc moje i Morelka ulubione typy, oraz część asortymentu ulubionych firm.

Za co tak je uwielbiam?
Są ekologiczne- tworzone z drewna i malowane ekologicznymi farbami, dzięki czemu na pewno są bezpieczne dla naszych pociech. 
Są bajecznie kolorowe.
Pobudzają wyobraźnie dziecka. 
Super wyglądają w pokoiku- są świetną ozdobą nawet w salonie.

Oto nasze ulubione drewniaczki:


  1. Tak więc pierwsza pod ostrzał idzie perkusja firmy PlanToys. Pomijając jej super designerski wygląd (bo to aspekt interesujący rodziców- fajnie wygląda w pokoju), jest ona bardzo wytrzymała. Bębenki są gumowane, dzięki czemu dźwięk jest miękki, a powierzchnia bardzo wytrzymała na uderzenia. Można je również  umyć :)
  2. Wszelkiego rodzaju puzzle i układanki drewniane. My uwielbiamy te firmy Djeco. Piękne graficznie i bardzo dobre jakościowo. Rozwijają manualne umiejętności. Dziecko musi też bardzo pomyśleć żeby dopasować elementy- to dla niego nie lada wyzwanie. Poza tym Morelek używa niektórych części układanki jako figurek do zabawy.
  3. Układanka- liczydło. Morelek potrafi bawić się nim godzinami. Zdejmuje, przekłada, wkłada.... Liczydło pobudza malucha do myślenia. Co zrobić, żeby nadziać krążek na patyczek, a może  zdjąć wszystkie krążki i poukładać je na podłodze? Morelek używa także liczydła jako gryzaka :) 
  4. Słoń- to nasza ulubiona multizabawka. Jest w niej sorter, druciany labirynt, układanka, oraz kółeczka- zębatki. Można do niego przywiązać sznureczek i ciągnąć. Morelek lubi na nim również jeździć jak na jeździku...... taki jest pomysłowy. Takie cudeńko wyprodukowała firma BigJigs.
  5. Panel aktywności- to zabawka, która ratuje nasze poranki (daje nam-rodzicom   dodatkowych kilka minut spokoju). Mocuje się go w łóżeczku. Maluch po pobudce ma co robić zanim zacznie nas wołać (zazwyczaj robi to z nudów, no chyba że jest głodne....). Morelek ma już swój rytuał- ustaloną kolejność poruszania elementami na panelu, taki mały przegląd techniczny :) To również produkt firmy BigJigs.
  6. No i na koniec - drewniane samochodziki. To zabawka, którą bierzemy zawsze i wszędzie. Mała, więc nie zajmuje dużo miejsca. Nadaje się oczywiście do zabawy w domu ale także  na spacer, do samochodu, na plac zabaw, czy w odwiedziny. Mamy kilka różnych sztuk. Morelek musi je mieć zawsze w zasięgu wzroku :) Dostaliśmy je od cioci, która kupiła je w sklepie Tiger.


    A oto przegląd asortymentu naszych ulubionych firm zabawkowych : 
  • BoiKido
  •  Djeco
  •  DwellStudio
  •  Ebulobo
  •  Haba
  •  Janod
  •  Tidlo
  •  Tuc Tuc
  •  Vilac
  • BigJigs

I jak ? Upatrzyliście już swojego faworyta? :)

Pamiętajcie jeszcze  o oznaczeniach na zabawkach :

CE – od angielskiego “Conformité Européenne” , oznaczający “zgodność europejską”. Zabawka spełnia normy europejskie EN 71. 
Certyfikat Instytutu Matki i Dziecka oraz Państwowego Zakładu Higieny – symbol daje rodzicom gwarancję, że dana zabawka jest całkowicie bezpieczna dla naszego dziecka. 
TUV –  substancje wykorzystane do produkcji danej zabawki są bezpieczne dla dziecka. 
FSC – materiał, z jakiego została wykonana zabawka pochodzi jedynie z lasów gospodarczych. 
PEFC – z ang. “Programme for the Endorsement of Forest Certification”.  Zabawka wytworzona została z surowców drewnopochodnych pozyskanych z certyfikowanych obszarów leśnych.

15 czerwca 2014

FAN PAGE

Pamiętajcie, że możecie nas znaleźć również na Facebook'u .
Polecamy naszą stronę. Śledźcie wpisy, lajkujcie i udostępniajcie :)
 

https://www.facebook.com/morelek.blog


PIERWSZE CIĘCIE

Pierwsza wizyta malucha u fryzjera to dla niego wielkie przeżycie. Dziecko nie wie czego się spodziewać, przez co może być ciut poddenerwowane, ale przy także zaciekawione nową sytuacją. Warto przed pierwszą wizytą odwiedzić wcześniej to miejsce. Dziecko poczuje się tam pewniej i nie będzie kojarzyło go tylko i wyłącznie ze strzyżeniem. Profesjonalna obsługa to wie :) Doradzi nam tez w różnych kwestiach. Z tego też powodu polecam fryzjerów, którzy  pracują w miejscach takich jak "TO COŚ".

Istnieją takie miejsca, gdzie 
każdy z rodziny znajdzie coś dla siebie...



W swojej ofercie To coś ma między innymi fryzjera dziecięcego, więc skuszeni ich ofertą wybraliśmy to miejsce na pierwsze cięcie ... 
Byliśmy bardzo mile zaskoczeni, bo To coś przerosło nasze oczekiwania. W ofercie mają mnóstwo atrakcji, m.in... zajęcia plastyczne, kulinarne, językowe, relaksacyjne, muzyczne; usługi fryzjerskie i kosmetyczne, oraz zajęcia ruchowe ( joga, pilates, taniec itp.) zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci , i wiele więcej...
Ale wracając do fryzjera.... strzyżenie takiego malucha to nie lada wyczyn.... dlatego warto wybrać miejsce, które specjalizuje sie w obsłudze najmłodszych klientów . Wykwalifikowany personel potrafi w najtrudniejszych warunkach podciąć włoski (w biegu, podczas zabawy itp.) Dziecko prawie nie zauważy strzyżenia.... no i te fotele do strzyżenia.....ba raczej pojazdy.... Morelek był wniebowzięty.....




A efekt również jest super! 

Bardzo polecamy To coś wszystkim rodzicom i ich maluchom, a szczególnie tym mieszkającym w północnej części Warszawy :)


TEL.RECEPCJA 606 888 380                                TEL.BIURO  600 777 535
E-MAIL:  tocos@tocos.waw.pl
01-991 Warszawa ul.Heroldów 6 ( I piętro )




A to fotorelacja:

Zapoznanie się ze sprzętem:

Pierwszy etap strzyżenia:

 I ostatnie poprawki:



04 czerwca 2014

DZIECKO LATEM cz.1. KREMY Z FILTREM



Każdy świeżo upieczony rodzic zastanawia się czym smarować  skórę maluszka przed spacerem w letnie dni.
Większość kremów z filtrem ma napis: od 1 roku życia.....
A co z noworodkami? Nawet jeśli chowamy je pod parasolką, narażamy je na opalanie wiatrem.








Dla noworodków i ich niesłychanie delikatnej skóry stworzono kosmetyki z filtrami fizycznymi. Jest ich jeszcze znacznie mniej niż z filtrami chemicznymi , dlatego tak ciężko znaleźć  odpowiedni. Szybciej znajdziesz je w aptece niż w drogerii. 
Kremy takie zaleca się używać do minimum  6 miesiąca życia.

Co to są filtry fizyczne?
Są to filtry mineralne, głównie tlenek cynku i dwutlenek tytanu. Są uznawane za najbezpieczniejsze.
Każdy krem ma jednak swoje wady! więc UWAGA!!!
Filtry fizyczne przestają działać, jeśli zostaną starte ze skóry.
Należy je nakładać co najmniej co 2 godziny, gruba warstwą ( dlatego maluszki mają buzie wyglądające jak posypane mąką- tak ma być! ).

Jakie kremy z Morelkiem używaliśmy i polecamy  na pierwsze pół roku życia?


 
 
Moim ulubieńcem była Ziajka ( ze względu na cenę i wygodne opakowanie). Ale wszystkie sa godne polecenia. 
Są to kremy posiadające wyłącznie filtry mineralne. Nie zawierają alkoholu, parabenów i substancji zapachowych.  Są wzbogacone w glicerynę, witaminę E i inne substancje łagodzące. Nadają się dla maluszków od 1 dnia życia.  Jedną ich wadą jest aplikacja- ciężko się je rozsmarowuje, ale tak ma niestety być aby dobrze chroniły przed słońcem. Nie wsiąkają też w skórę, bo tworzą warstewkę ochronną na powierzchni skóry.


Po 6 miesiącu możemy rozszerzyć ofertę kremów o te z filtrami mieszanymi (fizycznymi i chemicznymi), bądź tylko chemicznymi. Można już także używać kremów perfumowanych. My mimo wszystko jesteśmy ostrożni z chemią i bardziej ufamy firmom farmaceutycznym, dlatego najbardziej polecamy krem Bioderma, Vichy i Pharmaceris. Są one droższe, ale rzadziej uczulają i dłużej chronią skórę niż te z drogerii.
Aktualnie używamy sprayu Bioderma Photoderm Kid i chwalę go sobie bardzo ze względu na łatwą aplikację (nawet w biegu-jak to zwykle z Morelkiem bywa), oraz długi czas działania. Jest też wodoodporny. Kosztuje około 35zł- a to nie jest jakaś super powalająca kwota :)

U ciut większych dzieci (po 3 roku życia), można bez obaw używać wszystkich kremów odpowiednich do ich wieku. Jestem wielką fanką kremów marki Nivea.
Polecam szczególnie:
- krem wodoodporny, który naprawdę wytrzymuje długie kąpiele i chroni skórę w wodzie
- spray koloryzujący, który uczy małego plażowicza samodzielnej  aplikacji ( pozostawia na skórze niebieską warstewkę i pokazuje które miejsca potrzebują jeszcze "dosmarowania"). Uwielbiam również krem Lirene Kids. Ma powalający zapach gumy balonowej i dostępny jest także w formie sprayu.
Jeśli planujesz kupić krem z filtrem chemicznym firmy mało popularnej w Polsce, wybieraj kosmetyk wyprodukowany w Unii Europejskiej niż w USA.



A co kiedy skórka maluszka mimo naszej troski za mocno się zrumieni?
Ratuj ją kremami i sprayami z panthenolem. Są one bezpieczne nawet dla noworodków.


Ten ostatni co prawda nie zawiera panthenolu, ale dzięki olejkom z jojoby, maśle cupuaçu i wyciągowi z awokado genialnie łagodzi podrażnienia i wzmacnia barierę ochronna skóry przed ponownymi poparzeniami.

Teraz już, mam nadzieję, wiecie co trzeba o kremach do opalania.
Zatem uciekajcie już sprzed monitora cieszyć się bezpiecznie słońcem razem ze swoim maluszkiem! Pamiętajcie jeszcze o czapeczce i dużej ilości płynów , ale o tym w innym wpisie....


PS
Pozdrawiamy Was po długiej przerwie.... Tak, wiem.....